Czasami myślę, że na ziemii są już tylko osoby, które są biegłe w technikach zarządzania własnym losem.
Jakie dziwne słowo – technika. Może być narzędzie, strategia, metoda, ale to wszystko są tylko etykiety, które najczęściej tworzą mur nie do przeskoczenia.
Z drugiej strony spotykam się (wprawdzie rzadko) z kimś, kto nagle zadaje mi pytania, bo nie wie co zrobić ze swoim życiem. I wtedy uświadamiam sobie, że są jeszcze na świecie osoby, które nie umieją czarować.
Opowiadają mi o sobie, a ja mam wrażenie, że mówią moimi słowami z czasów, gdy ja nic nie wiedziałam i tak dobrze ich rozumiem.
Czasami ta nieporadność wzbudza we mnie tyle czułości, że ktoś chce zmiany, szuka, ale nie wie jak zacząć. Wtedy zadziewa się „zbieg okoliczności” i stawia tej osobie na drodze kogoś takiego jak ja, bo akurat z energetycznego punktu widzenia, byłam najbliżej.
Ta osoba była po prostu gotowa na skok kwantowy.
Najczęściej spotkanie otwiera zapadkę i zaczyna się dla tego kogoś nowy rozdział życia. Czasem jednak ktoś nie daje sobie jeszcze pozwolenia na te zmiany i nie stawia kolejnego kroku. Poddaje się lękowi. Wraca do punktu wyjścia.
Ja też odpuszczam. Nie ma nic gorszego jak prosić właściciela lampy Alladyna, by zechciał ją potrzeć i wypowiedzieć życzenia, kiedy on nie chce…
Skomentuj ten wpis